Z okazji tegorocznej premiery książki Anieli Cholewińskiej-Szkolik o małej dziewczynce, która założyła własną klinikę dla chorych czworonogów, postanowiliśmy porozmawiać z prawdzwią Panią Weterynarz. Do rozmowy zaprosiliśmy Panią Justynę Korolczuk z Kliniki MAXVET w Krakowie.
CzasDzieci: W maju tego roku swoją premierę miały książki pt. „Misia i jej mali pacjenci” Anieli Cholewińskiej-Szkolik, opowiadające o 7-letniej dziewczynce, która potrafi rozmawiać ze zwierzętami i prowadzi lecznicę, w której pomaga chorym czworonogom. A jak to jest w „prawdziwym świecie”? Co trzeba zrobić, by zostać weterynarzem?
Justyna Korolczuk: Po pierwsze, na pewno trzeba mieć powołanie do bycia weterynarzem. A potem po prostu dużo się uczyć: najpierw w czasie prawie sześcioletnich studiów, a potem na stażach, kursach, szkoleniach.
CD: Jakie zwierzaki najczęściej trafiają pod Pani opiekę? Domowe? A może bardziej „egzotyczne”?
JK: Nasz gabinet (MAXVET w Krakowie) specjalizuje się w zwierzętach domowych: od tych najmniejszych jak chomiczki, szczurki czy śwnki morskie, do nieco większych: kotów i psów. Nasz najmniejszy pacjent ważył 43g, a największy (pies) 120kg. W gabinecie w Michałowicach mamy także pod opieką pacjentów skrzydlatych – gołębie czy kurki.
CD: Praca weterynarza to nie tylko głaskanie słodkich kotków i piesków. Pomaganie zwierzakom wiąże się również z bardzo trudnymi problemami. Jakie momenty są najtrudniejsze w zawodzie weterynarza?
JK: Trudne momenty to takie, gdy już nic dla zwierzęcia nie możemy zrobić, nie możemy mu pomóc żeby było zdrowe i szczęśliwe. Jedyne, co możemy wtedy zrobić, to pomóc mu przejść na drugą stronę tęczy bezboleśnie. I to na pewno jest trudne.
CD: A jakie momenty dają największą satysfakcję ?
JK: Pewnie każdy zgadnie, że to momenty, kiedy leczenie przynosi efekty. Kiedy pacjent wychodzi radośnie merdając ogonem, a jego opiekun jest szczęśliwy, bo znów ma zdrowego i chętnego do zabawy przyjaciela.
CD: Czy zwierzęta leczy się tak samo jak ludzi ?
JK: Bardzo możliwe, że tak – nie znamy się na leczeniu ludzi J. Ale na pewno, tak samo jak u ludzi, zwierzętom podaje się leki do pyszczka czy w zastrzyku. Tak samo możemy im zrobić zdjęcie RTG czy usg. I, podobnie jak ludzi, zwierzęta się operuje. Na naszej stronie internetowej (http://maxvet.com.pl/uslugi/) możecie znaleźć dużo informacji na ten temat – zapraszamy do odwiedzin.
CD: Gdy zwierzę jest chore i boi się, może, na przykład, ugryźć. Jak Pani sobie z tym radzi? Czy zdarzały się niebezpieczne momenty podczas Pani praktyki?
JK: Zwierzęta chore bardzo często są spokojne, ale oczywiście temperament niektórych naszych pacjentów jest trudny do poskromienia: psy próbują ugryźć, a koty podrapać. Mamy swoje sposoby na niewspółpracujących z nami czworonogów, ale, ze względu na to, że najczęściej to strach jest powodem ich agresji, staramy się żeby się nas nie bały, żeby wizyta w naszym gabinecie była jak najmniej stresująca dla czworonożnych pacjentów.
CD: Niestety nie potrafimy, tak jak Doktor Misia, rozmawiać ze zwierzątkami. Po czym poznać, że nasz pupil na coś choruje?
JK: Każda zmiana w zachowaniu naszego domowego przyjaciela może świadczyć o chorobie, np. psiak nie chce wyjść na spacer, a dotychczas robił to bardzo chętnie, nie chce jeść ani się bawić, kot przesypia całe dni, a do tej pory uwielbiał swoje włóczęgi po okolicy. I tu od razu dodam: zamiast szukać odpowiedzi w Internecie – zapraszamy do kontaktu z nami.
CD: A gdy jeszcze nie mamy zwierzaka, ale bardzo byśmy chcieli… O czym należy pamiętać, zanim zdecydujemy się na przygarnięcie czworonoga?
JK: Według mnie najważniejsza jest świadomość, że zwierzę będzie kolejnym domownikiem, że będzie z nami przez kilka-kilkanaście lat, że nie jest rzeczą, którą można zwrócić w sklepie jak nam się znudzi.
CD: Czy to dobry pomysł, by podarować przyjacielowi psa lub kota w prezencie?
JK: Myślę, że nie jest to dobry pomysł. Po prostu.
CD: A czy Pani ma jakieś zwierzątko u siebie w domu?
JK: Oczywiście, że mam. Dwa! Zaprzeczające kompletnie powiedzeniu, że pies z kotem żyje „jak pies z kotem”. Gloria to 8-letni suczka – labrador oraz kot: biało-czarny Borgo (który pewnego dnia,3 lata temu, przyszedł do nas nie wiadomo skąd, i… już został na stałe).
CD: Dziękujemy za rozmowę!